Patisserie Liverpool to polska cukiernia prosperująca w Liverpoolu. Swe dobre imię zawdzięcza sprawdzonym recepturom, opartym o wyłącznie naturalne surowce najwyższej jakości. Źródłem sukcesu firmy jest także pasja oraz zamiłowanie do sztuki, którą zespół cukierni dostrzega w cukiernictwie.
PBLink: Jak długo istnieje cukiernia Patisserie Liverpool i w jakich okolicznościach zrodził się pomysł na tego rodzaju biznes?
Łukasz Grzymski: Cukiernia pod obecną nazwą i w obecnym składzie zespołu formalnie istnieje od maja 2013 roku. Trzeba jednak zaznaczyć, że niejako wyewoluowała ona z firmy Alex’s Homemade Cakes, która powstała już w roku 2011. Pomysł na samym początku rozwijał się dość niewinnie, zyskując coraz szersze grono zaufanych klientów, aby niepostrzeżenie stać się jedną z najbardziej znaczących polskich firm na rynku lokalnym. Cukiernia Patisserie Liverpool to efekt naturalnego procesu ewolucji projektu Alex’s Homemade Cakes.
Ile czasu trwało wdrażanie projektu na rynek? Proszę wymienić jego etapy.
Jeśli mówimy o samym formalnym etapie wdrażania projektu w życie, to trwał on od 5 do 6 miesięcy. Oczywiście sporo czasu upłynęło również na poszukiwaniach odpowiedniego lokalu, który mógłby sprostać naszym potrzebom. Pierwszy etap formalności związanych z wynajmem lokalu upłynął na negocjacjach co do ceny, okresu dzierżawy oraz jej warunków. Etap ten wiązał się także z załatwieniem wszelkich formalności z Liverpool City Council, gdyż w naszym przypadku musieliśmy wystąpić o change of use lokalu. Nie należny również zapominać o takich rzeczach, jak założenie konta w banku czy napisanie biznes planu. Drugi etap wdrażania projektu na rynek objął sprawy bardziej przyziemne, a zatem zakup sprzętu, remont oraz przygotowanie lokalu do jego funkcji. Ostatnim etapem było już tak naprawdę rozpoczęcie samej działalności. Warto tutaj nadmienić, że czasem warto było poświęcić pewnym sprawom tydzień więcej niż dążyć do jak najszybszego "rozpoczęcia działalności".
Skąd pozyskał Pan kapitał na start przedsięwzięcia?
Z założenia połowę inwestycji miały pokryć środki własne, natomiast drugą połowę pożyczka bankowa. Niestety, jak to bywa z bankami (przynajmniej z naszym), odmówiono nam przyznania kredytu, więc zwyczajnie trzeba było nieco głębiej sięgnąć do własnych kieszeni.
Czy któreś z formalności związanych z rejestracją działalności gospodarczej okazały się szczególnie trudne?
Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie, żeby coś sprawiło nam szczególną trudność. Wychodzimy z założenia, że jeśli się szuka rozwiązania, to się je na pewno znajdzie. Tak było w przypadku tworzenia planu dla Liverpool City Council odnośnie change of use czy też formalności załatwianych z HavenPower, dostawcą prądu, w sprawie podłączenia trzeciej fazy. Cukiernię tworzą ludzie, którzy nawzajem się uzupełniają, dlatego też kiedy napotykamy problemy, po prostu je rozwiązujemy.
Czy z racji tego, iż jest Pan Polakiem, obowiązywały Pana jakieś specjalne procedury w trakcie rejestracji działalności?
Nigdy tak naprawdę nie odczułem, aby z racji tego, że jestem Polakiem, podczas załatwiania formalności obowiązywały mnie jakiekolwiek specjalne procedury. Może to po prostu szczęście lub też subiektywne odczucie. Czasami jednak myślę, że to my sami chyba jesteśmy przeczuleni na tym punkcie i specjalnie szukamy przysłowiowej dziury w całym.
Ile osób liczy zespół Patisserie Liverpool i jak wyglądała rekrutacja pracowników?
Obecnie nasz zespół liczy 8 osób. Mamy nadzieję, że już całkiem niedługo nasze grono powiększy się o jeszcze jednego członka. Jeśli chodzi o sam proces rekrutacji, to oczywiście jest to tajemnica firmy (śmiech), a tak na poważnie to należy sobie chyba zadać przy tym podstawowe pytanie: Czego oczekuję od osoby, która ubiega się o miejsce w moim zespole? Czy jest to doświadczenie, motywacja, chęć zdobycia wiedzy? Tak naprawdę wszystko musi "zagrać" w tym samym momencie. Charakterologia jest bardzo ważna w przypadku, kiedy kandydat pretenduje na stanowisko wiążące się z pracą w grupie. W przypadku pracy indywidualnej już mniej.
Jakiego typu działania marketingowe podejmuje Pan w celu promocji cukierni?
Najprościej można odpowiedzieć na to pytanie następującym stwierdzeniem: takie, które dbają o dobre imię cukierni oraz oczywiście przynoszą jej zyski. Niestety, trzeba się nauczyć jednej rzeczy. Jeśli reklamujesz jeden tylko produkt czy jedną gałąź swojego biznesu, to raczej przegrasz. Z każdych pięciu produktów, które promujesz, jeden tylko może wzbudzić zainteresowanie. Czasem zdarza się i tak, że na dziesięć reklamowanych produktów, jeden tylko ma szansę na przetrwanie. Ja zawsze staram się planować wszystko na kilka miesięcy do przodu. Wtedy łatwiej jest się przygotować do działań promocyjnych czy też zwyczajnie nabrać do nich dystansu. Czasem bowiem gubimy ten dystans i idziemy na żywioł, co niewątpliwie niekiedy bywa zgubne.
Gdzie cukiernia dystrybuuje produkty?
Na dzień dzisiejszy produkty cukierni można dostać w kilku miejscach w Liverpool oraz w polskim sklepie w Warrington. Oczywiście największym punktem sprzedaży, przynoszącym największe zyski jest sama cukiernia.
Które z produktów cukierni cieszą się największą popularnością wśród klientów?
Przy tym pytaniu należy poruszyć temat sezonowości produktu. Tak naprawdę większość produktów, które są wypuszczane na rynek, cieszy się sezonową popularnością. Polega to na tym, iż produkt cieszy się popularnością do momentu, w którym konsumenci znajdą na jego miejsce lepszy, wyjdzie on z mody, jego jakość się pogorszy lub też warunki zewnętrze, sprzyjające sprzedaży, ulegną zmianie (np. pogoda, warunki ekonomiczne, itd.). Przykładowo latem to zimne napoje, desery oraz torty są najczęściej zamawianymi przez naszych klientów produktami. Zimą natomiast sytuacja ta zmienia się na korzyść przyrządzanych na ciepło deserów, kaw czy herbat. Oczywiście torty są tutaj wyjątkiem. Urodziny obchodzi się niezależnie od sezonu, więc o ten produkt jak na razie możemy być spokojni (śmiech).
Kim są Pana klienci i z jakich okazji najczęściej odwiedzają cukiernię Patisserie Liverpool?
Oczywiście musimy zdawać sobie sprawę z tego, że to tak naprawdę jakość może przyciągnąć klienta. Nie generalizując, czy to będzie Polak czy Anglik, to jakość musi być powodem, dla którego ludzie będą chcieli nas odwiedzać i próbować naszych wyrobów. Jakość nie zna granic. Produkt stworzony z najlepszych składników przy akompaniamencie jakości podania zbliży nas do przedstawiciela każdej nacji. Jeżeli zaś chodzi o okazje, dla których klienci wybierają naszą cukiernię, to chyba mamy ich cały przekrój. Są to czasem słodkie śniadania w gronie całej rodziny, a czasem potrzeba przeżycia chwili zadumy przy kawie, ciastku i gazecie.
Jakie ma Pan plany na przyszłość w zakresie dalszego rozwoju działalności?
Dalsze plany na przyszłość? Stabilność. To jest chyba najtrudniejsza rzecz, jaką trzeba wypracować na początku działalności biznesu. Stabilność i przewidywalność to są na pewno plany na najbliższą przyszłość.
Co Pańskim zdaniem jest mocną stroną polskich przedsiębiorców w UK a co słabą, jakie popełniają błędy?
Nie widzę tutaj czegoś, co szczególnie wyróżnia Polaków w UK pośród przedsiębiorców z innych państw. To indywidualności lub też grupy ludzi tworzą biznes a nie cechy narodowe poszczególnych nacji. To człowiek sam w sobie wytwarza to, co później będzie mu pomagać lub przeszkadzać w prowadzeniu biznesu. Znam wielu Polaków, którzy świetnie sobie radzą tutaj w UK pod tym względem, ale również znam wielu, którym niestety nie idzie tak, jakby tego oczekiwali.
Jakie błędy są często popełniane? Zniechęcenie. Człowiek bowiem zazwyczaj myśli, że aby zbudować zdrowy i prężny biznes, nie można popełniać błędów, a jeśli już się jakiś popełni, to cały plan legnie w gruzach. Otóż nic bardziej mylnego. Ja zresztą przez pryzmat swoich doświadczeń mogę powiedzieć dość przekornie, że czasem im więcej popełniamy błędów, tym lepiej dla nas. Oczywiście tylko wtedy, kiedy będziemy potrafili się z nich czegoś nauczyć. Popełnianie błędów jest najlepszą drogą do doskonałości. W tej nauce chodzi o to, żeby się nie zniechęcić i zawsze wyciągnąć jakiś pozytywny wniosek.